Fiat Freemont wspiera wyprawę Ride2Life.

LeadPhoto Fiat Freemont wspiera wyprawę Ride2Life.
W maju odbyła się motocyklowa wyprawa Ride2Life chorego na stwardnienie rozsiane (SM) Piotra Uljasza i towarzyszącego mu dziennikarza Damiana Śmigielskiego. W ramach projektu podróżnicy pokonali przeszło 4 tys. kilometrów wzdłuż granic Polski, szerząc wiedzę o chorobie SM i zbierając fundusze na leczenie Piotra. „Wyprawę po życie" zabezpieczał samochód Fiat Freemont.
Content

Piotr Uljasz i Damian Śmigielski są przyjaciółmi ze szkoły. 10 lat temu Piotr zachował na SM, ale dzięki odpowiedniemu leczeniu jest w stanie w miarę normalnie funkcjonować, a nawet, jak się okazało, jeździć motocyklem. „Projekt wyprawy od dłuższego czasu pojawiał się w rozmowach Damiana oraz moich, jednak zawsze było jakieś ale... W grudniu 2012 roku podjęliśmy decyzję - teraz albo nigdy i rozpoczęliśmy przygotowania. Opracowaliśmy wstępny przebieg trasy, rozpoczęliśmy rozmowy z partnerami"- mówił Piotr przed rozpoczęciem wyprawy. -„Chcę pokazać osobom walczącym z SM, że przy determinacji, wsparciu bliskich i odpowiednim leczeniu, można stawić czoło chorobie, można realizować swoje marzenia. Moim jest właśnie ta wyprawa" - powiedział Piotr. Dla Damiana, dziennikarza motoryzacyjnego, udział w wyprawie miał szczególne znaczenie.„Determinacja Piotra do walki z chorobą jest niesamowita. Jestem zaszczycony, że razem z nim będę mógł uczestniczyć w tym projekcie, wspólnie pokonując kolejne kilometry"- dodał, gdy 11 maja ruszali z Helu. Ich trasa wytyczona jak najbliżej granic Polski została podzielona na odcinki, które chory Piotr był w stanie pokonać motocyklem. „Trasa wiodła z Helu przez Międzyzdroje, Bogumiłów, Kudowę Zdrój, Dzięgielów, Komańczę, Włodawę, Białystok, Bartoszyce na Hel. Cały objazd Polski zajął nam 9 dni" - powiedział Damian po dotarciu na metę 20 maja.

Realizacja marzenia Piotra nie byłaby jednak możliwa bez udziału samochodu Fiat Freemont. Auto ciągnęło przyczepę motocyklową na wypadek pogorszenia się stanu zdrowia podróżnika, a także transportowało 3-osobową ekipę fotografów i operatorów kamer, bagaże, sprzęt kempingowy, żywność bezglutenową dla Piotra i psa-maskotkę wyprawy, labradorkę Beję. Samochód spisał się bardzo dzielnie. „Pierwsza rzecz, jaka mnie uderzyła podczas odbierania auta, to piękne skórzane wykończenie wnętrza - wspomina Damian. - Pomyślałem sobie, że to ryzykowny dobór tapicerki na wyprawę dookoła Polski, szczególnie z psem na pokładzie. Całe szczęście moje obawy były bezpodstawne. Skóra okazała się mocna i odporna na zabrudzenia. Zaskoczony byłem też poziomem wyposażenia naszego Freemonta. Automatyczna skrzynia biegów, kamera cofania... Jak na auto wsparcia to aż za dużo. Muszę jednak przyznać, że połączenie amerykańskiej duszy Freemonta z europejskim szlifem wykańczającym i dostrojeniem wypada nad wyraz dobrze. Miejsca jest bardzo dużo, fotele są ekstremalnie wygodne, a silnik diesla jest słyszalny tylko przy bardzo dynamicznym przyśpieszaniu. I tu się kończą amerykańskie klimaty. Układ kierowniczy, zawieszenie i hamulce są jak najbardziej europejskie. Auto prowadzi się pewnie, jak auto kompaktowe" - ciągnął Damian.

7-miejscowy Freemont pełnił funkcję samochodu transportowego, dlatego podróżnicy od razu skorzystali z możliwości złożenia na płasko trzeciego rzędu siedzeń, powiększając przestrzeń bagażową do imponujących 540 litrów. „Eksploatacja Fiata podczas przygotowań do wyprawy i na samej trasie, na dystansie liczącym łącznie ponad 4000 km, nie sprawiła nam żadnych problemów. Auto dzięki napędowi na cztery koła pewnie pokonywało każdą drogę. Automatyczna skrzynia biegów i wyposażenie wnętrza zapewniało najwyższy poziom komfortu. Pojemne nadwozie mieściło wszystko, co było nam potrzebne. Silnik diesla bez zadyszki radził sobie z załadowanym autem i przyczepą, spalając przy tym nieznacznie ponad 9 l/100 km, co przy klasycznym automacie i załadowaniu auta trzeba uznać za bardzo dobry wynik" - wspomina Damian.

Źródło: Fiat

Zaloguj się, aby uzyskać dostęp do wszystkich opcji portalu!!