Ostatni, słoneczny dzień Rajdu Portugalii był świadkiem zaciekłej walki o drugą lokatę w kategorii WRC 2. Gładkie, szybkie odcinki szutrowe rozłożone wokół słynnej wśród fanów rajdów, zlokalizowanej na północny wschód od Porto wsi Fafe, jak zawsze przyciągnęły tysiące widzów.
Słynna „hopa” pod Fafe stanowiła w tym roku spektakularne tło nie tylko dla ostrej walki o drugie miejsce pomiędzy fabrycznym kierowcą ŠKODY Pontusem Tidemandem, a jadącym Fordem dla prywatnego zespołu Teemu Suninenem. Klasyfikowany tuż za nimi, jadący na czwartej pozycji Quentin Gilbert miał mniej szczęścia i lądując z długiego skoku wbił się w ziemię, efektownie kończąc w ten sposób swój udział w rajdzie. FABIA R5 francusko-belgijskiego duetu zahaczyła przodem, przerolowała i zablokowała wąską drogę, doprowadzając do przerwania rajdu. Obydwaj zawodnicy wyszli z tego incydentu bez szwanku.
Startujący na zaproszenie ŠKODY Andreas Mikkelsen i Anders Jæger-Synnevaag rozpoczęli ostatni dzień zmagań z komfortową przewagą ponad trzech minut, pewnie zmierzając po zwycięstwo w WRC 2. Ostatecznie jednak tego planu nie udało się zrealizować: na Power Stage’u Fafe Mikkelsen popełnił błąd, przez który jego FABIA R5 uderzyła w kamień i została zmuszona do przerwania jazdy. „Czuję się niezwykle rozczarowany, szczególnie z uwagi na zespół, który zapewnił mi tak perfekcyjnie przygotowany do startu samochód” – komentował na gorąco Mikkelsen.
Jestem wielce zadowolony ze zwycięstwa, choć bardzo mi żal Andreasa. Czasem nasz sport potrafi być brutalny. Jestem zadowolony z formy zaprezentowanej w Portugalii, wywalczyłem tu komplet punktów dla klasyfikacji generalnej WRC 2 – podsumował Pontus Tidemand.
Zwycięstwo w Portugalii było dla ŠKODY już dziewiątym z rzędu w WRC 2. Z ostatnich siedemnastu rajdów cyklu Mistrzostw Świata ŠKODA wygrała w swojej kategorii aż szesnaście.