Na Korsykę, na Rajd Francji, mistrzowie świata jadą jak do domu. Sebastien Ogier i Julien Ingrassia wystąpią tu jako starzy i nowi mistrzowie przed własną publicznością – mówi dyrektor działu sportowego Volkswagena, Jost Capito.
- Patrząc na dotychczasowy przebieg sezonu, jasne jest jedno: chcą wygrać – jak wszędzie – i pokazać na co ich stać. Jari-Matti Latvala i Miikka Anttila oraz Andreas Mikkelsen i Ola Floene jako dwie najszybsze załogi Rajdu Francji w 2014 roku mają wielkie ambicje i walczą o tytuły wicemistrzów. Ale nasi konkurenci z zespołów Hyundaia, M-Sport Ford oraz Citroëna również bardzo chcą odnieść tu zwycięstwo. Biorąc pod uwagę ciekawy program rajdu, z bardzo długimi odcinkami specjalnymi, powstaje nadzwyczaj interesująca mieszanka – dodaje Capito.
Bardzo szybkie, potem znów wąskie i przejeżdżane powoli fragmenty trasy, szorstki a jednocześnie śliski asfalt, który tu i ówdzie wygląda na niezmieniany od bardzo wielu lat, do tego ciągle następujące po sobie podjazdy i zjazdy sprawiają, że Rajd Korsyki ma własną specyfikę. Długie odcinki specjalne (najkrótszy ma 16,74 km, a najdłuższy 48,46 km) i odległości do 80 km do następnego serwisu i wymiany opon wymagają od kierowców przemyślanej taktyki w doborze ogumienia.
Na trasie Rajdu Korsyki znajdują się oesy, należące do klasyków w długiej historii Rajdowych Mistrzostw Świata. Francuską rundę Mistrzostw Świata rozgrywano na Korsyce w latach 1973-2008. Odcinki specjalne z tamtych czasów znajdują się na trasie aktualnej edycji rajdu, po wielu z nich rajdowi kierowcy nie jeździli od 30 lat. Odcinek specjalny „Francardo-Sermano” daje najlepsze pojęcie o wyzwaniach, jakie stawia przed kierowcami Korsyka – jest rozgrywany w okolicach miejscowości Corte (będącej bazą rajdu) w północnej części wyspy, pięknym regionie, na którym drogi są bardzo wąskie, ale szybkie i zawsze prowadzą to w górę, to w dół. Na odcinku specjalnym „Muracciole-Col de Sorba”, prawdziwej ikonie tego rajdu, kierowcy wjeżdżają na najwyższe wzniesie trasy znajdujące się na wysokości 1311 m n.p.m. Inny klasyk to oes „Zerubia-Martini” – rodzaj nawierzchni stale się tam zmienia, kierowcy pokonują na zmianę zakręty na wzniesieniach i wyboiste fragmenty trasy, by na koniec ruszyć sprintem do Col de Siu na wysokość 731 m n.p.m.
Po przerwie związanej z wysokimi kosztami transportu na trasy rajdowe wraca Robert Kubica. Polak zasiądzie za kierownicą Fiesty WRC i spróbuje udowodnić, że asfalt to nawierzchnia na której czuje się najlepiej.